Strona Główna
|
Szukaj
|
Użytkownicy
|
Grupy
|
Galerie
|
Rejestracja
|
Profil
|
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
|
Zaloguj
Forum www.forummyslacych.fora.pl Strona Główna
->
Dłuższe wypowiedzi
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Forum Ludzi Myślących
----------------
Aktualności
Spotkania
Wydarzenia z kraju i ze świata...
Dłuższe wypowiedzi
Ciekawe strony w sieci
Sekcja Filozofii Starożytnej
Archiwum
Dyskusyjny Klub Arcydzieł
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
kubachmielniak
Wysłany: Pon 1:00, 14 Kwi 2008
Temat postu:
Proszę jedynie zauważyć, że kaczuszki i inne takie teksty piosenek wziąłem w nawias, a odniosłem się do kwestii bardziej zasadniczych. Czekam zatem na ripostę w sprawie istoty - czyli Szestowa, reszta mnie nie interesuje
Pozdrawiam nocną porą.
OlgaSłowiakowska
Wysłany: Pon 0:35, 14 Kwi 2008
Temat postu:
Panie Jakubie! Miło mi, że tak wnikliwie oddał się Pan analizie mojego tekstu i, nie ukrywam, jestem zaskoczona. Być może błędem był brak zaznaczenia, iż ten tekst to taki drobny żart... Żart literacki, filozoficzny, nie wiem. Specjalnie nie uprzedzałam, bo byłam ciekawa reakcji. Chciałam pokazać, że często posługiwanie sie filozofią jest pretensjonlane, pseudointelektualne. I często się eksploatuje jej nauki bez potrzeby. To takie zaproszenie do refleksji o, hmm, zasadności filozofii? Chociaz ten temat już był poruszany.
Przepraszam, jesli wprowadziłam Pana w błąd.
A pytanie o Lwa Szestowa? Cóż, przygotuję kolejną wypowiedź o tym, na ile utożsamiam się z jego wizja świata. Bardzo go lubię, co nie znaczy, że się z nim muszę zgadzać. Przynajmniej w moim przekonaniu. A tak na wszelki wypadek dodam- nie uważam, aby cierpienie było istotą świata.
Pozdrawiam!
kubachmielniak
Wysłany: Pon 0:14, 14 Kwi 2008
Temat postu:
Pani Olgo, jakież to Pani fatalistyczne wizje snuje.
Cytat:
I tu pojawiają się kolejnie pytania: jaką obrać drogę- pogodzić się z zaistniałą sytuacją, co by radził taki, powiedzmy, Platon, czy też obrać filozofię tragedii i cierpieć?
Naprawdę uważa Pani, że to jedyne wyjście z sytuacji? Że istnieje dualizm - pozostanie całkowicie neutralnym i autonomicznym i cierpienie? Zaszycie się w chatce nad brzegiem morza, kontestacja rzeczywistości i ciągła rozpacz? Z tego co Pani tutaj pisze, zdaniem Lwa Szestowa drogą do człowieczeństwa jest wzięcie w nawias ludzkości, cywilizacji, połączone ze świadomością beznadziejnej sytuacji w mocnym znaczeniu tego słowa. Zastanawia mnie, bo nie znam filozofii tragedii, jaka tu kolejność w związku z tym, co pisze Pani poniżej:
Cytat:
Ale z drugiej strony, jak na przykład twierdzi Lew Szestow- człowiek jest prawdziwym człowiekiem tylko wtedy, gdy dochodzi do filozofii tragedii, do niej zaś prowadzi rozpacz. Filozofia tragedii polega na tym, iż zdając sobie sprawę z fiasku idei, schodzimy do podziemi świata, poznajemy jego istotę, którą jest cierpienie.
Z tego wynika, że 1. następuje uświadomienie sobie, że świat znajduje się w sytuacji beznadziejnej, 2. następnie schodzimy do podziemi świata - co przez to rozumieć? 3. a na końcu wyzwalamy się jako człowiek pełną gębą, niewolnik rzeczywistości, zepchnięty siłą rzeczy, zdaniem Szestowa, do defensywy. Dobrze rozumuję ten punkt ostatni?
Gdybym miał, bazując na mojej dotychczasowej wiedzy w Pani wyłożeniu, wdawać się w polemikę, to opierałaby się ona, zasadnioczo, na jednej tezie. Cierpienie nie jest istotą świata. Cierpienie jest niejakiego nieodzownym elementem, integralną częścią, iskrą zapłonową, by nie dać za przykład chociażby Dostojewskiego, o którym zresztą to Szestow pisał. Innym przykładem może być Nietzsche, pogrążony w depresji przez zasadniczą część swojego życia, po zrozumieniu kondycji ludzkości. Jednak to, co ich różni od postawy Szestowskiej, jest udział aktywny, nie bierny. Nietzsche w Zaratustrze zwiasuje nadejście nadczłowieka, w pewnym sensie go anonsuje, pozornie odcina się od świata [zachodniego] wędrując nieustannie i nigdzie nie zagrzewając miejsca na dłużej, ale jednak przedstawiając swą smutną diagnozę nijak nie można o nim powiedzieć, że zszedł "do podziemi świata" i cierpi tam sobie. Nietzsche nie był emo.
Ciekawi mnie też na ile Pani poglądy zgodne są z tym, których przedstawicielem jest Lew Szestow?
Jeśli chodzi o kwestie, które porusza Pani dalej, takie jak na przykład teorie dotyczące prawdy - są one niczym więcej, jak tylko porażką filozofii platońskiej, zastąpienia permanentności temporarnością, wieczności doczesnością, nieskończoności skończonością. Może więc i warto sięgnąć do Platona, żeby znaleźć odpowiedź? Tylko nie do opracowań podręcznikowych, ale do źródeł.
Pozdrawiam uprzejmie.
OlgaSłowiakowska
Wysłany: Wto 19:02, 08 Kwi 2008
Temat postu: Piosenka na drogę za śliską
Dwa dni temu pewna stara piosenka tak mocno czepiła się mojego jestestwa, jaźni, id, czegokolwiek tam mojego, że aż postanowiłam zastanowić się nad tym, co też jej „autor miał na myśli” (ulubione sformułowanie wszystkich polonistek). Bo może jest to jakiś znak? Może tu wcale nie chodzi o chwytliwość melodii tylko o jakiś przekaz dla mnie specjalnie przeznaczony? Podkreślam, piosenka to stara, więc może nie jest przypadkowym, iż usłyszałam ją akurat dwa dni temu, w tym miejscu, w takich okolicznościach, etc., etc. (etc., jak przy każdej możliwej okazji mawia mój ulubiony profesor)? Tak więc dwa ostatnie dni upłynęły mi w dużej mierze na rozmyślaniach… W końcu nie należy lekceważyć takich sygnałów z pogranicza dwóch światów.
A otóż te wprowadzające w głowę mą zamęt słowa : „Kaczuszko, wiesz, maki są tak duże, duże, duże, a ty masz krótkie nóżki, jak zwykle u kaczuszki. Kaczuszko, wiesz, maki są czerwone tak jak róże, kaczuszki są nieduże i tak już w życiu jest! „ Uprzedzam dwojakiej natury komentarze chcące sprowadzić moje przemyślenia do sfery profanum: po pierwsze, nie tyczą się one sytuacji politycznej (denne dowcipy wiadomego typu); po drugie- nie rozpatruję, czy jestem kaczuszką ani czy nią nie byłam w moim poprzednim życiu.
Otóż nie! Wnioski, do których powoli dochodzę są bardziej natury filozoficznej. Kaczuszka jest nieduża i tak po prostu jest. Tak samo jak ja jestem wysoka i już tego nie zmienię. Rzecz oczywista. Ale czy w moim życiu nie ma większej liczby takich rzeczy oczywistych, cech, których nie zmienię, a i tak na siłę z nimi walczę? I tu pojawiają się kolejnie pytania: jaką obrać drogę- pogodzić się z zaistniałą sytuacją, co by radził taki, powiedzmy, Platon, czy też obrać filozofię tragedii i cierpieć? Odpowiedź pozornie oczywista- jeśli na coś nie mam wpływu, to nie ma sensu z tego powodu cierpieć. Ale z drugiej strony, jak na przykład twierdzi Lew Szestow- człowiek jest prawdziwym człowiekiem tylko wtedy, gdy dochodzi do filozofii tragedii, do niej zaś prowadzi rozpacz. Filozofia tragedii polega na tym, iż zdając sobie sprawę z fiasku idei, schodzimy do podziemi świata, poznajemy jego istotę, którą jest cierpienie. A poznanie? Ileż to teorii poznania! Ile prawd prowadzących do niego! A źródeł prawdy! A prawdy granic! Dajmy na to, że zgodnie z koherencyjną definicją prawdy, uznam za ostateczne kryterium swój własny pogląd na życie. Zakładam, że nie chcę cierpieć, więc nie schodzę do podziemi, tylko jak kaczuszka próbuje pogodzić się z moim losem. To moralnie zgodne z imperatywem kategorycznym Kanta- inni ludzie zachowają się jak ja i nie będzie sfrustrowanych ludzkich cieni na naszej ziemi.
Spójrzcie ile banalna z pozoru piosenka daje do myślenia! Jak szczęśliwy może być każdy filozof ,słuchający i dzisiejszej muzycznej papki, odkrywając, iż tylko pozornie nie ma ona treści! Zaproponujmy na przykład fragment „I z dialogu wyszło dno, zero, czyli nic”. Jakie tu olbrzymie pole do popisu! Bo czym jest nic? Jest w ogóle czymś? Zgodnie z jaką rzeczywistością śmiem twierdzić o „dnowości”, o „zerowości” jakiegoś bytu? To jednak na początek zagadnienia zbyt trudne. Początkującym proponuję rozpatrzenie słów: „Nie odnajdzie więcej nas ta sama chwila”, w oparciu o starą prawdę „nie wchodzisz dwa razy do tej samej rzeki”, lub, opcjonalnie: „wszystko płynie”. Tylko najpierw należy odpowiedzieć na postawione wcześniej pytanie: czym jest prawda?
I jako konkluzja koła hermeneutycznego: co autor tekstu, który czytasz, miał na myśli?
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance
free theme by
spleen
&
Programosy
Regulamin