wiecz.pod
Dołączył: 24 Mar 2009
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 0:56, 08 Maj 2009 Temat postu: "Ludzkie zwłoki podczas seksu. To jeszcze sztuka?" |
|
|
"Szokująca wystawa w Berlinie każe zapytać o granice między sztuką, dobrymi obyczajami i tym, co ludzie zrobią, by zarobić pieniądze.
Spreparowane zwłoki pokazane tak, jakby uprawiały seks - to największa atrakcja otwartej w tym tygodniu w stolicy Niemiec wystawy. Jej twórca to dr Gunther von Hagens - lekarz, który z organizowania szokujących pokazów ze spreparowanymi ludzkimi szczątkami, uczynił sposób na życie i całkiem niezły biznes.
Nazywany przez media "doktorem Śmiercią" von Hagens od ponad 10 lat jeździ po świecie z wystawami "Body Worlds", podczas których można oglądać zwłoki poddane wcześniej tzw. plastynacji. To opatentowany przez Niemca proces preparacji ludzkich szczątków, ukazujący nagie mięśnie, nerwy oraz ścięgna i powstrzymujący proces gnicia na długi czas. Jego ekspozycje budzą kontrowersje - np. w Polsce nie udało się ich zorganizować - ale są chętnie oglądane.
Tym razem jednak wielu komentatorów podkreśla, że von Hagens zdecydowanie przesadził. Cytowany przez agencję AFP Michael Braun z rządzącej w Niemczech CDU uważa, że jego najnowsza wystawa - "Cykl życia" - "szczyt złego smaku". Chodzi o szczątki mężczyzny i kobiety pokazane podczas stosunku seksualnego - ekspozycja jest dostępna tylko dla osób, które ukończyły 16 lat. Jej autor przekonuje, że to przejaw "ożywczej [nomen omen - BK] jasności".
Von Hagens twierdzi też, że chce zmienić podejście ludzi do śmierci, doprowadzić do zniknięcia tabu wokół ludzkiego ciała i sprawić, by zwłoki nie były traktowane jak coś obrzydliwego. Oprócz wystaw służy temu Plastinarium - wybudowany kilka lat temu w niemieckim Gubinie ośrodek preparacji ludzkich szczątków, otwarty dla zwiedzających. A także tych, którzy chcieliby, by von Hagens wykorzystał ich zwłoki po śmierci do swoich eksperymentów. Von Hagens chciał go wybudować w Polsce, ale pod wpływem protestów zrezygnował. Swoją dziwną misję kontynuuje w ojczyźnie. Niektórzy już zorientowali się, o co mu chodzi.
Kai Wegner, kolejny polityk CDU cytowany przez AFP:
Jestem przekonany, że on złamie każde tabu, by zarobić pieniądze. Tu nie chodzi o medycynę czy naukę. To marketing i zarabienie pieniędzy - po prostu.
Może więc nie powinniśmy mieć pretensji do von Hagensa. W końcu on tylko dostarcza ludziom tego, co najwyraźniej chcą oglądać. Z drugiej strony, gdyby ludzkie zwłoki były traktowane jak coś zwyczajnego, na jego wystawy pewnie mało kto by zaglądał. Ale żeby z powodu jednego cwanego naukowca zmieniać obyczaje wykształcone przez stulecia?"
Jak myślicie? Gdzie leży granica przyzwoitości w sztuce? Przychodzą na myśl jeszcze takie "dzieła" jak Piss Christ, czy słynna ukrzyżowana żaba. Istnieje (czy może lepiej: powinna istnieć) taka granica? Może "granica" jest sztucznie narzuconym ograniczeniem, cechą charakterystyczną zacofanych i zamnkiętych na świat społeczeństw, którą trzeba ciągle przesuwać w miarę postępu cywilizacyjnego? Tak a propos samej wystawy - miałam okazję ją zwiedzić w Milwaukee rok temu (nie zobaczyłam, zatem - niestety - kopulujące zwłoki "in action"). Wystawa była całkiem ciekawa, niemniej - nigdy by mi nie przyszło do głowy nazwać to "sztuką". Przyciąga bardziej naukowa ciekawość, niż estetyczne walory zplastynizowanych ciał...
Patrz jak się cieszy
Post został pochwalony 0 razy
|
|