Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Paarm
Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 8:32, 15 Mar 2008 Temat postu: Mojżesz i narkotyki |
|
|
Niedawno doniesione ze świata ("Dziennik", adresu nie mogę niestety wkleić):
"Mojżesz wcale nie widział Boga, a tablice z Dziesięcioma Przykazaniami to tylko efekt narkotycznych wizji - twierdzi żydowski naukowiec. Argumentuje, że u stóp góry Synaj rosły halucynogenne rośliny, którymi ludzie żywili się w tamtych czasach.
Żydzi, czekający na Mojżesza pod górą Synaj, nie widzieli Boga - takie rewelacje głosi profesor Benny Shanon z uniwersytetu w Jerozolimie. Ich wizje to efekt narkotycznych roślin, którymi się wtedy żywili - twierdzi.
Żydzi przygotowywali napoje z rośliny harmal, która zawiera mocne halucynogenne substancje. To one - zdaniem profesora - powodowały, że ludzie zaczynali łączyć narkotyczne wizje z pojawianiem się Boga.
Dlatego Shanon uważa, że nigdy nie było Dziesięciu Przykazań, ani słynnej Arki Przymierza. A odurzeni Żydzi po prostu spisali swoje wizje i w ten sposób wymyślili pakt z Bogiem".
A więc stało się, proszę Państwa!
Koniec z dolegliwymi przykazaniami. Możemy zabijać i nawet cudzołożyć. Dwa tysiące lat dziejów Chrześcijaństwa – że o Starym Przymierzu nie wspomnę – okazało się niczym więcej, jak owocem dziwacznych wizji znarkotyzowanej hordy wydeptującej ongiś pustynne szlaki.
Co Państwo na to? Czujecie się wolni?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
kubachmielniak
Administrator
Dołączył: 27 Lut 2008
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bielsko-Biała/Kraków
|
Wysłany: Sob 13:35, 15 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Źeby poczuć się wolnym, najpierw trzeba być zniewolonym A jakoś nikt się nie kwapi, żeby przestrzegać przykazania o zakazie cudzołóstwa.
Trochę dziwne jest jedynie to, że ów badacz-zielarz spod góry Synaj jest żydem, a we własne gniazdo się przecież nie "robi". Czyżby jacyś wrodzy rabini w jerozolimskich synagogach?
Ale i tak, psy szczekają, a karawana jedzie dalej. Tyle z podsumowania.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kubachmielniak dnia Nie 21:22, 16 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 14:12, 15 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
O tak, przypomnina mi sie ta rewelacja...
Właściwie można by uznać ją za trochę wyssaną z palca. Nie ma bowiem rzadnych przesłanek iżby w istocie Mojżesz i Izraelici zażywali jakkiekolwiek środki halucynogenne. Osobiście spotkałem sie także z tezą jakoby to źródło judaizmu - koncepcja jedynego,odsobowego boga została przez Mojżesza "zerżnięta" wprost od idei "Boga słońca" autorstwa Echnatona. Także cały pomysł z Jahwem miałby być czymś wtórnym. In conseguentio judaizm, islam czy chrześcjiaństwo też...
Ale myśle, ze zasadniczo nie o to w tym wszystkim chodzi. Cała ta rewelazja jakoby Izraelici pod górą Tabor mieliby być "komuną hipisów" wpisuje sie w szerszy dyskurs o zasadnośc wszelkich systemów religijnych.
Pytanie bowiem brzmi, czy w czasach Rolanda McDonalda i MTV, mając ponadto świadomosć konsekewncji jakie wniosły (i wnoszą) do rozwoju historycznego naszej cywilizajcji religie, naprawde potrzeba nam czegosc takiego jak religia własnie.
Czyż nie wygodniej byłoby w dobie ponowoczesnosci ograniczyc sie do zdobyczy naszych czasów? Do pochwały hedonizmu, dajacego nam krótkotrwała, ale intensywną doze sczęscia i spełnienia. Czy potrezbni sa nam jescze jacys idole, herosi, bogowie zstępujacy z niebios, skoro mamy w multum isch jakze namacalnych substytutów, w postaci rożnorakich Dod Elektrod, Davidów Beckhamów. Więcej! Sami mozemy stać bogami naszych czasów. Wystrarczy raz za czas załączyc sobie najnowsza konsole Playstation, i na chwile stać swoim wlasnym prywatnym herosem.
Praktyka społeczna pokazuje jednak cos zupelnie odmiennego. Religie mają sie dobrze, mimo rozmaitych form ataku na nie. Ludzie wciąż pragną przynależeć do stad pokornych baranków gdzie dostają darmowe, poczucie bycia dotknietym "palcem bozym". Inna sprawa, ze częsciej podlegają roznym apostazjom i np. wybieraja Towarzystwo Samoswiadomosci Kryszny niz stary dobry Ecclesiae Catholicae.
Takie rewelacje jakos nie robia na nich wrazenia.
Czy jednak przyjmujac te wiesci za potencjalnie prawdziwe czuje sie wolny? Chyba nie, palic i gwalcic mozna zarowno bedac czescia bozej owczrni jak i nie. Zreszta nie o takie wyzwolenie tak na prawde (mnie osobiscie ) chodzi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 14:14, 15 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Taka myśl "na gorąca", trzeba w końcu ruszyć to nasze forum.
Pozdrowieństwa. L.W. Ś.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Paarm
Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:16, 15 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Czy rzeczywiście "religie mają się dobrze", a "karawana idzie dalej"? Czy zasługuje na miano religijnego człowiek, który znudzon będąc przesiadywaniem w kościółku, rusza na swobodne poszukiwania duchowego placebo wszystko jedno w jakiej postaci? Tu go zaboli, to zasiądzie w pozycji lotosu, tam mu postrzyka, to rozłoży dywanik na wschód. Miałby ktoś taki grunt pod nogami? Jeśli ludzie potrzebują Bożego przewodnictwa, to jakże mówić im, że to wszystko wzięte z halucynogenów, just for fun? Babcia być może nie zna grzybków od tej strony, ale czy to samo można powiedzieć o wnuczce? Wnuczka może być indyferentna religijnie czy wybrać sobie dowolną Krishnę, po czym wyspowiadać się z tego i obejść Święta na luzie. Jako taki sympatyczny ceremoniał bez treści. Niby wszystko OK, bardzo współcześnie, bez zobowiązań. A kapłan zapewne grzmi o głębokim przeżywaniu, bo taka jego rólka. Innymi słowy, można cokolwiek pisać o tym, co działo sie przed tysiącami lat. Sądzę jednak, że czytelnik prędzej uwierzy w te kojące roślinki, niż w Objawienie samego Boga. Pytanie, co sytuuje wyżej nasze spojrzenie: Stwórca zstępujący ku człowiekowi i dający mu Prawo, czy też człowiek wzlatujący hen w niebiosa za sprawą tego, co wyrasta pod jego nogami? Mojżesz czy narkotyki? That's the question. Pozdrawiam!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Śliwa
Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:41, 15 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
"Mojżesz, czy narkotyki?"- hah. Brzmi to troche jak "matriksowy" wybór między czerwoną, a niebieską pigułką. Życiem w ułudzie, a wyzwoleniem.Między prawdą, a fałszem. Pytanie, czy słusznie? Może religia faktycznie to tylko irracjonalny system przekonań,zdolny uodpornić ludzi na wszelkie błaganie o litość, zabić w nich umiejętność wybaczania i przejawiania ludzkich uczuć. Jeli szczerze ufają, że śmierć męczennika zaprowadzi ich prosto do nieba, wiara uodporni ich nawet na strach. Cóż za potężna broń. Wiara zasługuje na osobny rozdział w annałach technologii wojennej, na równych prawach z łukiem, bojowym rumakiem, czołgiem i bombą wodorową. Ale może mimo wszytko nie należy bezapelacyjnie wyrzucać jej na śmietnik historii, wszak to co zawsze stanowiło o jej sile to możność wpływania na ludzkie umysły, kształtowania ich podług częstokroć (w zasadzie chyba zawsze..)odgórnie przyjętego katalogu dogmatów. Katalogu dającego jednak oparcie w czasach zamętu,kiedy po świecie rajcowali "trzej jeźdcy apokalipsy". Wiara pozwalała maluczkim poczuć kojącą rękę opatrzności, obiecującą jakąś formę stabilizacji w świecie gdzie wszystko było krotochwilą.
A czy czasem my też nie zyjemy w czasach zamętu? Gdzie nasze umysły ciągle bombardowane są sprzecznymi, obrazami ukazującymi co raz to nowy "zakazany owoc" pokuse chwilowego szczęścia w ramach hedone. Gdzie nie ma już miejsca na rzeczy które wydawały sie być niewzruszonymi monumentami chwały naszej cywilizacji, a to jest -rodzina,tradycja,wolność, równośc, et cetera...Dzisiaj, to wszystko można podważyć,bo akurat nie ma popytu na takowe hasła. Ale religia jakość mimo wszystko zdaje sie trwać, choć przyjmuje dla siebie ro raz to bardziej niewarygodne formy. Ot choćby na gruncie nowoczesnej fizyki, jako (na przykład) bardzo dzisiaj popularna "teoria strun", która pomimo iscie metafizycznej mętności i niespójności (Jak twierdzi Philip Anderson; "to pierwsza od setek lat nauką, która uprawiana jest w sposób przed-bacoński, bez żadnej odpowiedniej procedury eksperymentalnej)przeżywa swój "zloty wiek", bo daje obietnice pogodzenia dwóch zdawało by sie skrajnych światów, fizyki kwantowej i implikacji einsteinowskiej teorii względności. A to jest obietnica nirvany w świecie fizyków,nirvany której mogą nigdy nie doświadczyć, a mimo to zdają sie przy niej niewzruszenie trwać...
Fenomen wiary, boga i religi świetnie ilustruje jeden z fragmentów książki Richarda Dawkinsa pt. "Samolubny gen". Ten wojujący darwinista pomimo całego swojego radykalizmu wypowiada rzecz, wydaje mi sie najwazniejszą, iż my tak naprawde potrzebujemy religi, w takiej czy innej formie, choćby nie wiem jak bzdurna by nam sie nie wydawała. Choćby dla tego, że jest dla nas konsolacją i siła sprawczą wielu naszych działań.
A oto cytat:
"Rozważmy ideę Boga. Nie wiemy, skąd się wzięła w puli memów. Przypuszczalnie powstała wiele razy na drodze niezależnych mutacji. W każdym razie z pewnością jest bardzo stara. W jaki sposób się replikuje? Słowem mówionym i pisanym, wspomaganym przez wspaniała muzykę i wielkie dzieła sztuki. Czemu ma tak wysoką przeżywalność? W tym przypadku 'przeżywalność' nie jest oczywiście własnością genu w puli memów, ale memu w puli memów. Pytanie to znaczy w istocie tyle: co w idei Boga stanowi o tak wielkiej jej stabilności i zdolności do penetrowania środowiska kulturowego? Zdolność przetrwania memu Boga w puli memów wynika z tego, że przemawia on bardzo silnie do psychiki. Udziela prawdopodobnie brzmiącej odpowiedzi na głębokie i drażniące pytania o sens istnienia. Zdaje się obiecywać że niesprawiedliwości tego świata zostaną naprawione na tamtym. 'Nieśmiertelne zastępy' łagodzą dotkliwość doczesnych niedostatków, i choć istnieją tylko w naszej wyobraźni, nie są przez to ani trochę mniej skuteczne, będąc w tym podobne do placebo podanego przez lekarza. Oto niektóre z powodów łatwości, z jaką idea Boga jest kopiowana przez mózgi kolejnych pokoleń. Bóg istnieje, przynajmniej jako mem o dużej zdolności przetrwania, czy te wybitnej zaraźliwości, w środowisku tworzonym przez kulturę człowieka".
Interesujące spojrzenie nieprwdaż?Co państwo na to?...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Śliwa dnia Sob 19:49, 15 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Śliwa
Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:48, 15 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Acha żeby nie było niejasności:
Mem (od gr. mimesis - naśladownictwo). W memetyce to nazwa jednostki ewolucji kulturowej, analogicznej do genu będącego jednostką ewolucji biologicznej. Termin został wprowadzony przez biologa Richarda Dawkinsa w książce Samolubny gen.
Memy powielają się poprzez naśladownictwo, w procesie ich replikacji działa dobór naturalny. Podlegają również mutacji.
source:wiki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Paarm
Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 9:42, 16 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Witam. Przyznam, iż nie bardzo rozumiem, co nowego mówi nam pan Dawkins. W czym opowiadanie o "memach" miałoby być lepsze od mówienia o tradycji religijnej? Czy rzeczywiście język stworzony dla ogarnięcia mutacji, jakie zachodzą w świecie roślinek i zwierzątek, pasuje do opisu tego, co stanowiłoby najwyższą z ludzkich potrzeb? Czy słowo "zaraźliwość" istotnie współgra z dążeniami pokoleń ludzi mądrych, aby poznać myśli Boga, mężnych - by stanąć w obronie Jego Słowa, zwyczajnych zaś obywateli czy poddanych - by żyć w zgodzie z tym, co Bóg zamyślił i wypowiedział? W zgodzie z tym, co nadeszło z samej góry raczej, aniżeli spod buta? Czym się wreszcie różni takie postawienie sprawy przez pana Dawkinsa od "odkrycia" pana Shanona? Narkotyki i "memy" - jest li w tym różnica? Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
bartek.paturej
Dołączył: 15 Mar 2008
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 0:45, 17 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Przykazania są przecież też czymś, co spaja ludzi. Ogranicza, to niezaprzeczalne, ale jest czymś porównywalnym do każdego innego systemu praw i obowiązków. Powinni stosować go chrześcijanie, ale znaczące jest, że część przepisów jest respektowane przez niewierzących, przyjęte jako podstawowe zasady moralne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pablinho
Dołączył: 19 Mar 2008
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 4:19, 19 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Woloność, wolność, wolność nieskrepowana! Niech żyją starożytne pędy, co zdemaskowały niecnych nomadycznych narkomanów! Zawsze z uśmiecham się szeroko gdy napotykam takie nowinki z pogranicza nauki i religii. Otóż mielismy niedawno rzekomy grób Chrystusa, a w nim urnę podpisaną nieinaczej jak "Jeszua", obok nawet drugą, ponoć z doczesnymi szczątkami Mari Magdaleny, co kamieniem nikt w nią nie rzucił, straszni naukowcy wyjaśnili nam ponadto wszystkie możliwe biblijne plagi i cuda, tu przykładów już sobie daruję ze względu na późną porę. Kuriozalne to gdy najważniejszym problemem w takich przypadkach staje się kwestia wiary. Nie bynajmniej wiary w to co mówi Pismo, lecz wiary w to co mówią naukowcy. Jedni im wierzą, inni nie. Tak oto nauka gdy zajmuje się w wyszukiwaniem takich rewelacji zamienia się w religie. Wszystko jak się okazuje można naukowo wytłumaczyć, nawet jeśli to naukowe wytłumaczenie okazuje się bardziej cudowne od przekazu biblijnego. Tylko co to zmienia? Nawet jeśli Bóg w całym swym majestacie zstąpi jutro na ziemię, oznajmi wszem i wobec, że mu się odechciało, że oto zabiera zabawki i idzie do domu, i że wszystko co wcześniej powiedział cofa i nie chce mieć już z nami do czynienia albo jeśli ostatecznie i bezapelacyjnie dowiedzione zostanie, że żadne niebo nie istnieje, bo atomy na płytce drgają tak a nie inaczej, to czy ludzie wyjdą z domów i w dzikim szale zaczną z ubodobaniem mordować, gwałcić, cudzołożyć? Chyba nie. Spory procent wierzących robi to i bez takich rewelacji, tak samo jak niemały tych niewierzących jakoś się bez Boga przyzwoicie trzyma. Nie tutaj pies pogrzebany. Co do wolności, to chyba nie o to chodzi żeby robić wszystko co na myśl przyjdzie albo wszystko to, czego nie wolno, a żeby się własnie samemu powstrzymać umieć. Nie jest wolny ten co się kiwa na boki popadając w skrajności i dający upust chceniu swemu. Zniewolony ten, co nie umie sam siebie poskromić. Nie być niewolnikiem swoich własnych namiętności, a zdrowo realizować pragnienia, to dopiero wolność!
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Paarm
Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:30, 19 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
No właśnie, naukowe tłumaczenie Pisma, co o tym sądzić? Założeniem świętości Pisma jest wiara w to, iż zostało ono objawione, że nie jest produktem rozumowych dociekań, a pochodzi od Boga przemawiającego do swych zbłąkanych stworzeń. To Słowo nie od nas, a do nas skierowane: wierzysz w Nie lub nie. Czy zaś w naukę wierzymy tak, jak wierzy się w, powiedzmy, zmartwychwstanie? Czy akt wiary stoi za naszym otwarciem na prawdy rozumu w taki sam sposób, jak to ma miejsce przy otwarciu na prawdy objawione? Zatem znów jakby pascalowski wybór: wierzę Bogu zstępującemu tu do mnie albo człowiekowi wstępującemu... ku czemu? Kto zostanie moim przewodnikiem? Czy mogę sam nim zostać? Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
OlgaSłowiakowska
Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Śro 22:58, 02 Kwi 2008 Temat postu: Re: Mojżesz i narkotyki |
|
|
Paarm napisał: | Dlatego Shanon uważa, że nigdy nie było Dziesięciu Przykazań, ani słynnej Arki Przymierza. A odurzeni Żydzi po prostu spisali swoje wizje i w ten sposób wymyślili pakt z Bogiem".
A więc stało się, proszę Państwa!
Koniec z dolegliwymi przykazaniami. Możemy zabijać i nawet cudzołożyć. Dwa tysiące lat dziejów Chrześcijaństwa – że o Starym Przymierzu nie wspomnę – okazało się niczym więcej, jak owocem dziwacznych wizji znarkotyzowanej hordy wydeptującej ongiś pustynne szlaki.
Co Państwo na to? Czujecie się wolni? |
Po pierwsze, jak pisze Paul Johnson ( w znakomity sposób w "Historii Żydów" podający nie tylko idiograficzny opis, ale także spojrzenie na filozofię hebrajską) : niektóre fragmenty Księgi to rodzaj moralnego fundamentu, na którym wspiera sie cała struktura faktualna.
Nawet ludzie bardzo mocno wierzacy zauważaja w Biblii wiele sprzeczności i metafor. A nawet jesli nie stanowi źródła historycznego- cóż przeszkadza komus w nia wierzyć? Wiara nie sięga po dowody, bo wypływa z innych sfer niż racjonalne.
Po drugie- czy dla ateistów lub wyznawców innych religii przykazania brzmią absurdalnie i sprzecznie z ideą człowieczeństwa? Czy zakaz mordów i gwałtów to dziwaczna wizja otumanionej hordy?
Jeżeli ktoś wierzy dosłownie słowom napisanym w Starym Testamencie i dzięki temu akceptuje bytność innych- zamierzony cel został osiagnięty. I chyba o to chodzi w idei religii. Niestety zakładamy, że duża część społeczeństwa rodzi się bez kręgosłupa moralnego i buduje go dzieki religii. Gdyby nie to, nie pisalibysmy na tym forum. I kończąc jeszcze bardziej trywialnie: jeżeli Boga nie ma, to i tak należałoby Go wymyślić. Oczywiście pod warunkiem, że życzymy światu przetrwania.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|